Godz 6.30...tupot małych stóp....otwierają się drzwi....wbiegają....bez słowa wskakują pod kołdrę...przytulają się.....udają, że śpią...trwa to jakieś 5 min:P
Potem zaczynają gadać jedno przez drugie....mleeeeeko....
pićććć...mamusia poczytaj, włącz mi bajkę, gdzie są lody???? to mój samochód! to moje koniki!!
I się zaczynają kłótnie o byle co...o drobiazgi, które zazwyczaj leżą w kącie ale wystarczy, że jedno z nich postanawia się nimi zająć....wtedy z niechcianej zabawki urastają do miana skarbu....
Nie lubię ich wtedy! serio...bo tłumaczenia nic nie dają,...kłócą się dalej....jak zabiorę- źle...jak podzielę zabawki między nich, też źle....albo dogadają się sami albo nie....
Gdy się nie pogodzą to też słychać piski...bynajmniej nie z radości...
ot życie...nie zawsze jest sielanka....ale właściwie to dobrze, wyrabiają sobie charakter, walczą o swoje racje...są uparci... chociaż czasem aż za bardzo....
Dzieciństwo ma swoje prawa....i kiedyś się skończy...za kilka lat będzie mi brakować tych ich kłótni, zabaw wspólnych....tych uśmiechów i radości z drobnych rzeczy....i wtedy sama sobie pewnie się będę dziwić, że zła byłam i marudziłam nad rozlanym sokiem i pomazaną ścianą....
Bycie matką buntowniczej dwójki nie jest łatwo....tak samo jak nie jest łatwo być matką jednego dziecka...czy też trójki, czwórki....ale w biegu życia łapmy te małe dobre chwile i zachowajmy je w pamięci...bo to one są ważne, a nie kolejny wazonik do kolekcji:)
Cieszmy się życiem....a życie będzie przynosić nam radości...:))))
Pranie, prasowanie, zmywanie i inne przyziemne rzeczy mogą poczekać....:)
Pozdrawiam
Hally
Ps. Koc dzianinowy, który mam i z któego jestem mega zadowolona jest znowu do kupienia TUTAJ...mam nadzieję, że dzisiaj uda mi się jeszcze kupić:))))
Masz racje, że trzeba łapać chwile. Serio ten kocyk taki fajny? U mnie w biedronce był już tydzień temu w kolorze brązowym i nie było nim zainteresowania. Naslonecznej.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiekna fotorelacja Halinko :) Cuudnie jest dostrzegac te wyjatkowe chwile :)) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńOdkąd urodził się Nikoś, a za chwilę już byłam w ciąży z Lusią zaczęłam dostrzegać rzeczy, które wcześniej dla mnie były mało ważne. Przestałam narzekać na niewyspanie, bo przecież budził mnie najwspanialszy uśmiech świata. Każdą czynność domową staram się wykonywać ze swoimi dziećmi, bo czas ucieka nam przez palce nawet nie wiedząc kiedy. Zaczęły chodzić do przedszkola. Wszyscy mówili będziesz mieć więcej czasu dla siebie. Jednak ten czas nie jest mi potrzebny i może to zabrzmi dziwnie nie mogę doczekać się momentu odebrania ich z przedszkola. Wiadomo są lepsze i gorsze chwile, ale każda chwila spędzona z dziećmi jest najpiękniejszą chwilą mojego życia.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam być mamą, chociaż czasem o tym zapominam. Pozdrawiam; )
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo myślę o tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńwczoraj byłam na spotkaniu z Agnieszka Stein i znów dużo sił i nowych mądrości, jak rozwiązywać konflikty w spokojny i mądry sposób.
My mamy powinnyśmy trzymać się razem:)
Zawsze, kiedy jestem zmęczona, kiedy mam gorszy dzień, kiedy Mikołaj i Hania dają mi w kość, myślę tak samo jak Ty, że dzieciństwo szybciutko zleci i wtedy będę tęsknić za tym czasem, gdy byli mali. Kiedy oglądam albumy z ich zdjęciami, ogarnia mnie ogromne szczęście i myślę sobie wtedy, że mam dwójkę wyczekanych, upragnionych, kochanych dzieci i zapominam o zmęczeniu, o tych kłótniach, o trudnych dniach. Piękne zdjęcia Halinko, wspaniała Mama z Ciebie :)))). Ściskam Was mocno kochani :))))
OdpowiedzUsuńMasz racje - wszystko inne poczeka, ważne są chwile, tylko trzeba nauczyć się je dostrzegać :)
OdpowiedzUsuńA co do kłótni rodzeństwa o byle co - doskonale rozumiem!
Ach!!! Piękne zdjęcia :) Dziękuję za cynk o kocu!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post. Dzisiaj właśnie takiej perspektywy potrzebowałam :)
OdpowiedzUsuńHalinko, ja wczoraj bardzo się wzruszyłam, gdy obudziłam się rano (po raz pierwszy od długiego czasu obok męża, a nie Hani, bo przespała całą noc sama) i słyszę jak Mikołaj "czyta" Hanusi bajki ;))))). Takie momenty dają ogromną siłę. Mikołaj mówi ostatnio: "Moją żoną będzie Hania" ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochani
Przeczytałam posta z przyjemnością, nawet wzruszyłaś mnie, wcale nie trochę....Jest dokładnie tak jak piszesz, ja mam tylko jedno, a bywają dni, że mam dosyć wszystkiego, jej, domu, wszystkiego. Fochy, szare dni, czasem moje muchy w nosie i już.....robią swoje, czepiam się o byle co, że ściana, że wylało się nie samo, że znowu to, tamto.....a po co?!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twojego posta i.........poszłam usiąść koło Kseni, która oglądała bajki, zdążyła oczywiście rozwalić salon..........bajzel, okruchy, etc....ALE, usiadłam przy niej i oglądałyśmy sobie te baje razem....Gdzieś miałam bałagan, gotującą się zupę, moją zimną kawę.
Dzięki ;**
Kłócą się??? No nie wierzę ;)
OdpowiedzUsuńTak to jest, że czasem ręce opadają ale czym byłoby życie bez nich. Prawda??? :)
zgadzam się z Toba w każdym słowie, choc moi chłopcy dopiero powoli wchodza w ten wspólny etap. Troszkę sie boje, ale daje mi to niesamowicie wiele szczęścia:)
OdpowiedzUsuńJakbym to ja pisała... rozumiem Cię doskonale :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuń