Alberta Albertsona chyba nie trzeba przedstawiać....ja spotkałam się już z nim na kilku blogach, czytałam o jego fenomenie o tym, że dzieci go kochają ale jakoś nie byłam przekona.
Aż w końcu nadeszła propozycja od dziewczyn z Ma(m)fi o zrecenzowanie książki o Albercie.
W nasze ręce trafiła powyższa część...
Zanim coś dam Wikusi sama najpierw czytam...no i cóż...książka mnie rozczarowała...ilustracje mnie rozczarowały....łysy chłopiec, mało urodziwy...tata czytający gazetę, popijający piwo, z fajką w ustach...nie ma czasu dla swojego synka...pozwala mu bawić się narzędziami..nie pozwala dotykać tylko piły...
No mnie nie zachęciło...
Ale postanowiłam nie skazywać Alberta, a szczególnie jego tatę, na klęskę...
no bo w sumie czy my rodzice jesteśmy idealni? czy zawsze mamy czas bawić się ze swoimi dziećmi?
czy nie potrzebujemy chwili tylko dla siebie???
Tak jak tata Alberta..
Pozwolił mu pobawić się prawdziwymi narzędziami...Albert wniebowzięty...szczęśliwy...
Tata, co jakiś czas zerka znad gazety nadzorując sytuację:)
Albert zbudował helikopter...i został w nim uwięziony...
Wtedy na ratunek nadchodzi tata i...
...zaczyna się z nim bawić:)
A właśnie o to chodziło Albertowi...o wspólną zabawę:))))
Fenomen Alberta polega być może na tym, że jest takim samym dzieckiem jak te nasze...miewa chwile słabości, swoje szalone pomysły, uwielbia się bawić, jest ciekawy świata ale czasem też się złości, denerwuje i boi różnych rzeczy.
I faktycznie dzieci go kochają...Wikusia prosi o czytanie przynajmniej 3 razy dziennie...
i to jest najlepsza recenzja:)
Dziecko, które nie potrafiło wysłuchać w skupieniu krótkiego wiersza potrafi wysłuchać książki o Albercie:)
Ja byłam w szoku:)
Jestem bardzo ciekawa kolejnych części...na tej jednej na pewno się u nas nie skończy:)
A Wy lubicie Alberta????
"Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie" i inne części przygód Alberta - wydawnictwo Zakamarki
Maskotka Alberta - kupiona w sh
Pozdrawiam
Hally
o raaaaany jak zazdrościmy maskotki Alberta!!! już myślałam, że uszyłaś :))
OdpowiedzUsuńDo uszycia bardzo łatwa...ale jednak to nie ja:P
UsuńPrzyznam się, że nie znam :)
OdpowiedzUsuńMaks jeszcze za mały, ale za rok kup koniecznie:)
Usuńuwielbiamy Alberta i maskotki zazdrościmy ihih:)
OdpowiedzUsuńTrafił nam się ten Albert jak nie wiem...nawet króliki poszły w odstawkę i teraz tylko on się wozi w wózku:)
UsuńAlberta uwielbiamy, szczególnie "Pospiesz się Albercie"! Nawet post się pisze na jego temat, tylko coś skończyć nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńa maskotki Alberta zazdrościmy ;)
"Pośpiesz się Albercie" to coś dla nas:P
UsuńOoo jest i maskotka!
OdpowiedzUsuńTa częśc będzie następna jaką przeczytamy :)
Jest, jest:) A my się nie możemy zdecydować na kolejną bo chciałoby się wszystkie ale chyba "Pośpiesz się Albercie" to będzie to:P
UsuńMyślałam, że maskotke uszyłaś:) Naprawde! Przyznaj się ;)
OdpowiedzUsuńMnie skusiły pozytywne opinie na różnych blogach. Ale obejrzałam w księgarni jedną z części Alberta i właśnie ilustracje nie przekonały mnie.
Poza tym narazie mamy stan książkowy spory i poczekamy z nowościami. Może wrócimy do Alberta ;)
Naprawde nie szylas?
Gdyby nie propozycja recenzowania pewnie nadal bym jej nie kupiła...bo byłam sceptycznie nastawiona a tu taka niespodzianka....i Alberta na prawdę nie szyłam...kupiłam go takiego golusienkiego w sh za całe 2zł...Wiki go dojrzała i dumnie niosła do domu a on świecił gołym tyłkiem:P
UsuńMy też póki co Alberta nie znamy a widać że pomysłowy z niego chłopak :)
OdpowiedzUsuńOj i to bardzo..ma coś w sobie:)
UsuńAlbert fajny chłopak, my czytaliśmy "Pośpiesz się Albercie" , coś jeszcze ale nie pamiętam tytułu:)
OdpowiedzUsuńNo fajny, fajny...my dopiero się rozkręcamy:)
UsuńMy uwielbiamy Alberta! :)
OdpowiedzUsuńMy też dołączyliśmy do jego wielbicieli:)
UsuńMy też mamy Alberta i też tą cześć, Mikołajek jest zachwycony, tylko też chce prawdziwe narzędzia do zabawy, co skończyło się tym, iż raz zastałam go z młotkiem podkradzionym tacie, którym wymachiwał nad głową Wiktora. Ale pewnie i bez Alberta taki pomysł przyszedłby mu do głowy.
OdpowiedzUsuńHehe...a to dobre...dzieci to mają pomysły:)
UsuńRzeczywiście z początkowego opisu słabo to wyglądało ale jak widać czasem coś z pozoru słabego jest fajne :)
OdpowiedzUsuńMnie odrzuciło...ale jak widać-niepotrzebnie:)
Usuńjeszcze Alberta nie znamy,ale zapytamy w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:))))
UsuńŚwietna sprawa... moje Dziecko zawsze zestawia maskotki z książkami i bajkami, więc takie połączenie jest idealne, żeby zainteresować Malca.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Wiki jest już na tyle świadoma, żeby docenić mądre książki i mądrych bohaterów :)
A wiesz, że my na Alberta trafiliśmy przypadkowo...Wikusia go dojrzałam pomiędzy różowo-brokatowym czymś...co jej zresztą Pani chciała wciasnąć...i jeszcze jej argumenty że ta lala(Albert) jest brzydka i goła...na co moja córka tupiąc nogą oświadczyła że ona chcę "Abeta" no i mamy...zresztą i tak bym kupiła:)
UsuńWidzę młotki,śrubki i inne narzędzia - koniecznie muszę tą część nabyć - bo Maurycy ma obecnie "fazę" na majsterkowanie :)))
OdpowiedzUsuńO tak..narzędzi w tej części pod dostatkiem:)
Usuńpierwszy raz słysze o tej książce. mam tyły straszne we wszystkim....
OdpowiedzUsuńMagda, no wiesz co? Musisz kupić chociaż jedną...dziewczynom się spodoba:)
Usuńoj my tez kochamy Alberta :) Mati zna na pamięć !! oj ale Alberta ( maskote) zadroscimy !!
OdpowiedzUsuńA ja zazdroszczę Albertowo-maskotce...Wiktoria go wozi w wózku, karmi, zabawia i o ogólnie troszczy się o niego bardziej niż o brata:P
UsuńMamy całą serię z Albertem a ta jest ulubioną częścią Malucha :))
OdpowiedzUsuńMy musimy nadrobić:)
UsuńAlbert wygląda na ciekawą książkę, a raczej na ciekawą serię :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest:)
UsuńSuper jest ten Albert. coś tak czuję, że mój Staś by go polubił. A u mnie na blogu też dzisiaj recenzja - http://maniamamowania.pl/warto-miec-pasje-recenzja-ksiazki-podwodny-swiat/
OdpowiedzUsuńNa pewno go polubi:)
UsuńMy też Alberta nie znamy, ale czas najwyższy by poznać, no i maskotka cudna ;)
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas:)
UsuńWnioskując po komentarzach u Ciebie - Zakamarki powinny być zadowolone :D hihihihi
OdpowiedzUsuńHally wyobraź sobie że znałam Alberta jedynie z...kołdry;) Jako małe dziewczynki , moje siostry dostały w prezencie (z zagranicy tak to się zwykł mawiać) pościel z nadrukowanymi postaciami. Właśnie w weekend wygrzebałam ja u mamy. Nawet nie wiesz jaką niespodziane zrobiłaś mi tym postem ;)
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo natrafiłam na "Dobranoc, Albercie Albertsonie!" w bibliotece, i od tamtej pory jesteśmy z córką (teraz 2,5 roku) zakochane w Albercie. Polecamy najbardziej "Pospiesz się Albercie!", "Dobranoc...!" właśnie oraz ""Kto obroni Alberta?".
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że już od pierwszego spotkania z książką o Albercie byłam zachwycona obrazkami: często to kolaże, np. dywany to sfotografowane robotki na drutach, widać dokładnie splot wełny:-)
Pozdrawiam
Ania